Listy z roku 1890

Do Zofii Konopnickiej
Warszawa, 15.01.1890
Rps BUW nr 1425

Kochana Zosiu,
tak więc już tylko na dnie liczy się mój pobyt w Warszawie. Zabawiłabym tu może nieco dłużej, ale szczęśliwie udało się odnająć mieszkanie na ostatni kwartał i trzeba było rzeczy usunąć. Teraz mieszkam w małej ciupce, bardzo niewygodnej, w której brak wszystkiego, nawet powietrza, i dlatego przyśpieszam wyjazd. Rzeczy w znaczniejszej części oddałam dla Ciebie Bolkowi. Całe gospodarskie rupiecie i meble z małym wyjątkiem. Byłabym może trochę zostawiła dla Tadzia, ale to było przed widzeniem się z nim i nie wiedziałam, że tam u niego taka zupełna pustka, że ma tylko stołek dziurawy.
Otóż niech Ci Bolek napisze detalicznie, co otrzymał, a jeśli się okaże, iż Ci co niepotrzebne, to przeznacz to dla Tadka. Ja tymczasem szafkę z tych rzeczy dla niego ekscypuję. Gruchot to stary, z którego nie miałabyś pociechy i Ty wielkiej. Ma tam Tadek jakieś zamiary, przy których ten jedyny dziurawy stołek wcale na ironię zakrawa. Chłopaczysko pracuje, a palta nawet nie ma. Teraz musiał zapłacić 80 rubli za kontrakt ojca na zboże, który był Tadeusz podpisał. Ładna historia.
Jeździłam do Łowicza, żeby się z Tadziem zobaczyć; kaszle i jest dość mizerny. Skarżył się, że rodzeństwo zapomina o nim, że nie piszecie do niego, a kiedy to mówił zapłakał. Moja Zosiu, niepodobna się zamykać w wyłączności jednego uczucia; taki Tadzio niczym przecie nie zawinił Tobie; mogłabyś więc mieć nieco więcej dla niego serca i częściej do niego pisywać. Wśród obcych czasem bardzo ważną jest rzeczą odebrać jakieś tkliwsze słowo od rodziny. Pamiętaj o nim.
Staś pisał podobno do Janka, że obaj razem do wojska stawać mają i że jeśli będzie miał sobie zapewnione 15 rubli miesięcznie, to pójdzie, aby Janek mógł zostać. Byłoby to dobrze. Janek musiałby o rok dłużej służyć, a przy tym ma już ręce zahaczone o pracę, która może dla niego los stanowić. Ja się decyduję dawać dla Stasia 6 rubli miesięcznie. Dawałabym więcej, gdybym zostać miała w Warszawie; ale tracę sama grunt pod nogami i nie wiem, jak mną wiatr pomiecie. Resztę musicie Wy złożyć. W tym też sensie napisałam do Stacha wczoraj o wiadomości szczegółowe. Swoją drogą i Ty do niego napisz.
Żegnam Cię teraz, droga Zośko, i życzę Ci szczęścia. Może jeszcze list Twój dojdzie mnie tutaj, jeśli napiszesz zaraz. Skoro się gdzie zatrzymam na dłużej prześlę Ci mój adres. Całuję Cię serdecznie.
M. Konopnicka

[dopisek na górnym marginesie pierwszej strony:]
Bolek był u mnie wczoraj i mówił, że może dostanie miejsce w Sosnowcu lub w Piotrkowie. Dla Waszego spokoju i dla planu oddalenia się z Warszawy, jaki powinien być przyjęty przez naszą rodzinę to bardzo dobrze.

[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
Lorka pisała z miejsca zadowolona zupełne. Wpływajcie na nią, jak możecie, aby porzuciła myśl o teatrze.

[dopisek pod datą:]
Adres mój: Nowy Świat 38 m. 5.