Moja droga Zośko. największą nowiną dnia u nas jest to, żeśmy dom wydrenowali. To jest daliśmy
rów dokoła domu, wypełnili go drenami i jeszcze jeden rząd frontem domu idący, nieco wyżej, jako zapasowy. Kosztowało mnie to sporo, ale mam nadzieję, ze będzie cokolwiek choć mniej wilgoci. Ma się to pokazać za jakieś 4-5 tygodni. A ponieważ ciągłe mamy deszcze, więc może na ten czas przechodni wyjedziemy, gdzie by się kąpać można. A już o mało nie wybrałyśmy się, z Jankiem i dziećmi jego, do Gdańska. Tylko się listy jakoś zminęły i oni pojechali sami. Burze u nas na porządku dziennym i nocnym. Przedwczoraj w najbliższej bliskości domu mego uderzył piorun, poraził Piotra tego, co nas powozi, przez pół ciała, osmaliwszy skórę na całym boku i nodze. Wyleciał nad domami przez wieś jako kula ogromna i spadł na chatę Turkowej, najbiedniejszej we wsi kobiety (matki owych Turków, cośmy to jednego dały do gimnazjum, a drugiego do szkoły rzeźbiarskiej), i zapalił całe domostwo. Szczęściem nie było wichru, ludzie ratowali tęgo i na tym się skończyło. Zbierają na nią składkę, żeby się odbudować mogła.
Co do „Halineczki”, bądźże złym prorokiem! Zdaje mi się, że po jednym doświadczeniu Janek nie wdałby się w drugie podobne małżeństwo. Jest przy tym taka brzydka, i taka niemądra!
Marianna moja opuszcza mnie, ponieważ „przywykła co dzień bywać w kościele” jako tercjarka1. O tym tercjarstwie nie wiedziałam, biorąc ją. Szukałabym była mniej świętej. Myślała ona, że w Żarnowcu jest kościół, bo „trzech mszy dziennie słuchać jest obowiązana”. All right2!
Chwała Bogu, że Wam tam dobrze! „Cóż tam Paryż? Taka dziura!” - ale szkoda opuszczać ogródek i oddzielny domek, a mieszać się między „bliźnich”, co zwykle jest niemiłe. No, bywajcie tam zdrowi i weseli! Wybudujcie sobie pasażyk z desek przed zimą na przyjście do kuchni i zostańcie u siebie. Co?
Ściskam Was serdecznie.
M.K
[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
Dulęb[ianka] za pamięć dziękuje i pozdrowienia zasyła.
[dopisek na górnym i lewym marginesie drugiej strony:]
Biorę tu ciągle nitroglicerynę i znaczną część nocy spędzam, siedząc na łóżku, bo mi tchu brak, kiedy leżę. Licho jakoś ze mną, mój Zosiku!