Listy do Bolesława Królikowskiego

Do Zofii i Bolesława Królikowskich
Monachium, 10.04.1891
Rps BUW nr 1425

Kochane, drogie Bolki,
cóż tak dawno nie piszecie? Czyście tam zdrowi tylko? Pomimo bowiem, że Zośka tak się chwali swoim dobrym wyglądaniem, a i z Glinowiecka mam wiadomość o tym wyglądaniu przez Edwarda Kłokockiego, to jednak nie ufam temu, dopóki nie będę na pewno wiedziała, że przyczyna pierwotna, a raczej jej objaw Zośka wie jaki nie istnieje.
To jeden mój niepokój o Was; a drugi to zawsze jeszcze Wasza pozycja i jej tymczasowość w Dąbrowie. Jakże się Kucharzewicz postawił wobec ogólnej nieprzychylności? Czy zamierza pozostać tam dłużej? Trzeba koniecznie Wam odczepić się od jego losów; a nic nie wiem, czy starania w Hucie i u Kondrat[owicza] miały jaki rezultat? Oczekuję od Was tej wiadomości jak najrychlej. Chciałabym też, żebyś, Zośko, obliczyła Twoje zmęczenie i oszczędność na służącej i bez uprzedzeń zrobiła z tego obrachunku wniosek właściwy.
Jakież mieliście święta? Jak się tam udał jaki placek albo jakaś babka? Myślę, że zaopatrzyła Was w te marności Warszawa i że tam jeszcze Zuś dogryza jakie resztki szynki.
Zośko, napisz do Emilki i wybadaj ją, czy pieniądze, za które chce ona postawić jakąś pamiątkę na grobie Tadzia są od jej rodziny, czy też może posprzedawała co ze swojej wyprawy i za to zebrała trochę grosza. Chce ona teraz koniecznie tym się zająć i pod pewnym względem ma rację, bo jest to jedyny wolny czas, którym przed przyjęciem jakiegoś miejsca rozporządza. Ale z drugiej strony byłoby mi to niezmiernie przykro, gdyby rzecz ta miała być zrobioną za pieniądze osób dalszych, mało czym z nami związanych. Janek radzi czekać do jesieni. Istotnie, Emilka miałaby nieco własnego grosza, a i nam, teraz tak przyciśnionym, łatwiej byłoby nieco.
Rozpytajże ją o wszystko i donieś mi szczegółowo, ale na to nie czekaj z wiadomością o zdrowiu Waszym i o Waszych losach. To donieś mi jeszcze do Monachium, gdzie jeśli co nie zajdzie, zostanę do 29 kw[ietnia], a potem pojadę trochę na zachód, ku Jezioru Bodeńskiemu, do Lindau może albo do Bregenz, gdzie klimat i kąpiele są dobre, i gdzie podobno życie jest tańsze, niżeli tutaj. Nade wszystko chciałabym się pozbyć kaszlu; z początku woda emska pomagała mi, ale teraz nie robi skutku.
Od Janka i od Lorki miałam listy po świętach; od Stasia jeszcze przed świętami. Tymczasem zdrowi przynajmniej wszyscy. Tu do nas dochodzą wieści o wielkich przygotowaniach do obchodu 3 maja wszędzie, gdzie żyją Polacy. Wczoraj otrzymałam zaproszenie od szwajcarskich i francuskich stowarzyszeń młodzieży polskiej.
Bolku! Donieś mi różne rzeczy o Zurychu: czy tani, czy są za miastem mieszkania, czy pokoje meblowane łatwo dostać, czy bez utrudzenia można robić wycieczki podmiejskie, czy jest dobra kąpiel w lecie itd. Wyproś się kiedy od francuszczyzny z Zośką i napisz.
Cóż z Warszawy? Nie było wiadomości co do Lilpopa?
Całuję Was serdecznie piszcie prędko.

M.K.

[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
Nie wiem na pewno, ale zdarzyć się może, jeśli nic innego obmyślić się nie da, że przyślę do Dąbrowy jeszcze nieco rzeczy moich: chcę wziąć z sobą jak najmniej, aby uniknąć kosztów. Jeśli tak będzie, to Wam zwrócę koszt odbioru, a Wy mi to przechowacie do jakiegoś czasu.