Listy z Wiednia

Do Zofii Królikowskiej
Wiedeń, 22.03.1899
Rps BUW nr 1425

Droga Zosieńko!
Dziękuję Ci bardzo za Twoje listy. O konkursie już przedtem słyszałam, ale dobrze, żeś mi przysłała warunki szczegółowe. Mogę spróbować - lecz nie mam nadziei. Weszły teraz w modę rzeczy poetyckie, w których nie ma - poezji. Ani myśli, ani czucia, tylko chorobliwe majaczenia, i to się nazywa „nagą duszą”. Dla mnie jest to histeria poetycka - nic więcej. A widzę, ze ta „sztuka dla sztuki” zaczyna zawracać głowy i w „Tygodniku”, który prowadzi Matuszewski, właśnie jeden z sędziów konkursu. W każdym razie - spróbuję.
Jestem na wyjezdnym. Trochę dla spokoju do pracy, a trochę dla spokoju od ludzi, których tu z konieczności trochę poznać musiałam, jadę na wypoczynek do Monachium, a stamtąd do Nauheim. Wczoraj byłam u d[okto]ra Neussera i Nauheim zadecydowano. A ze i tak muszę jechać tam przez Monachium, więc odbywam to po drodze i przepoławiam sobie drogę dość porządnie. Nie dlatego, żeby mi coś w szczególności dolegało jadę do Nauheim, ale ze teraz mogę to zrobić łatwiej niż kiedy indziej, a ta prezerwatywa dobrze mi zrobi. Chciał wprawdzie d[okto]r Neusser i do Wiesbaden mnie przed Nauheim albo po - wyprawić z powodu pewnych reumatycznych przypadłości, alem się wyprosiła, póki mi nie będzie gorzej. Teraz dopiero początek. Jak mi dobrze przypada do tego układ z „Gazetą Polską” - to strach3. Zaraz spłacę sto rubli długu, co Stach Lory dla mnie zaciągnął, i sto guld[enów] we Lwowie, Poznańskiej (było od niej pożyczone 200, ale sto już spłacone), i uspokoję się co do tych spraw zewnętrznych, od których wnętrzności bolą. Piszę dlatego wcześniej, żeby - gdybyście układali w tych czasach wyjazd do Warszawy, przypomnieć Bolkowi sprawę grobu Tadzia. Pisała do mnie o tym i Emilka, i proszę Cię, kochany Bolku, żebyś się dobrze co do tego porozumiał z tym samym przedsiębiorcą, który ten grób budował. Teraz czas właśnie pomyśleć o tym.
A wiecie? O mało się nie wplątałam w Arkadię. Janek doniósł, ze Radziwiłł puszcza w dzierżawę i ogromną miałam ochotę wziąć to; tymczasem Janek wyliczył, że można by zebrać wprawdzie pieniądze na dzierżawę, ale żyć by już z tego nie można. Więc by trzeba darmo dla Radziwiłła pracować. A mieszkać - gdyby były warunki możliwe, to jest gdyby była skąd bliżej możność żywienia się - toż można i za 60 rubli w jednym z domków tę uciechę mieć. Ze też się nikt przemyślny nie znajdzie, kto by tam dawał lokatorom obiady!
Życzę Wam, moi drodzy, z całego serca wszelkiej pomyślności i wesołych świąt! Bądźcie zdrowi, niech Bolek szczęśliwie dom Iwanowa kończy! A Ty, chudzino, bądźże mi koniecznie silniejsza - ciałem. Bo duchem - to jesteś.
[dopisek na lewym marginesie szóstej strony:]
Całuję Was najczulej.
MK

[dopisek na lewym i górnym marginesie pierwszej strony:]
Żeby tylko Gomor4 nie chciał zwlekać z tym układem - to jest z wypłatą! Pobożne westchnienie.

[dopisek na lewym marginesie trzeciej strony:]
Z Monachium przyślę na karcie adres, jak tylko znajdę jaki kąt. Bądźcie mi zdrowi!

[dopisek na lewym marginesie drugiej strony:]
A w święta, Zośko, nie zagrywaj się w karty, bo znów z bezsenności zmizerniejesz.

[dopisek na górnym marginesie piątej strony:]
Dulębianka, zostająca na gospodarstwie sama - serdecznie Wam dobrych świąt życzy.