Droga Zośko,
nie mogę się wyszykować z wyjazdem na dziś wieczór. Żadna wiedeńska praczka za skarby świata nie odda bielizny inaczej, tylko w sobotę. A jeszcze dałam sobie do wyczyszczenia suknię i z farbiarni też ją dopiero w sobotę odbiorę. Więc w poniedziałek wieczorem sznelcugiem wyjadę, bo znów w niedzielę, przy wystawie, ogromnie o dorożkę na kolej (godzina drogi) trudno. Tedy we wtorek będę w Toruniu. Tymczasem choć przez ten liścik posyłam Ci serdeczne życzenia i uściśnienia. Wysyłam telegram jednocześnie. Jedź, droga Zośko, do Janków, rozerwiesz się trochę i im będzie miło.
Do widzenia! Całuję Was oboje z całego serca.
M.