Listy z Suchej

Do Laury Konopnickiej
Sucha, 5.05.1890
Rps BUW nr 1426

Kochana Lorko,
ja może będę w kraju w końcu maja, ale nie w Warszawie. Ominę ją umyślnie.
Podziwiam Twoją strawność, że jeszcze się po Warszawie kręcisz po tym wszystkim, co zaszło i co na nowo się rozpoczyna. Miałam list od Meyeta, w którym donosi mi, że prokurator znów rozwlókł sprawę Hel[eny] w Izbie Oskarżeń i że chce zwalić wszystkie poprzednie decyzje i wyrok sądu okręgowego. Zaczyna się więc nowa historia. Noga moja nie postanie w Warszawie i to Ci mówię, że mam to sobie za wielką boleść i obrazę moralną, że Ty tak się tam przy lada okazji kwapisz, jakby Ci co z tego przyjść miało prócz wstydu i goryczy, jakiej i mnie przez to dostarczasz. Rodzina powinna w tym razie przyjąć jednostajną metodę postępowania i kiedy widzisz, że tam nikt z nas nie świeci oczami i że matka przyjęła prawie dobrowolnie wygnanie i tułactwo, to powinno by się w Tobie odezwać jakieś uczucie, na które zawsze u Ciebie liczyłam, ale kto wie, czy się nie przeliczyłam. Przykre słowa Ci piszę, ale duszę mam udręczoną i pełną smutku. Jestem przy tym tak niezdrowa, że musiałam jeździć do Krakowa do doktora.
Bądź zdrowa, Lorko, chciałabym Cię kochać zawsze.
M.K.