Listy z Suchej

Do Laury Konopnickiej
Sucha, 7.04.1890
Rps BUW nr 1426

Kochana Lorko,
pierwszy to raz przepędzam tak smutne święta, z dala od wszystkich swoich. Dla uniknięcia wrażenia tej samotności nie mam żadnego święconego, nawet jajka; a że obiadu też mi dziś nie gotują, ani wczoraj, przeto przyżywiam się herbatą i starymi bułkami z Żywca. Chciałam nawet te święta spędzić w Zakopanem i byłam tam przez dni parę, ale straszna drożyzna, tak w mieszkaniu, jak i w życiu. Tyle jednak skorzystałam, że zrobiłam parę wycieczek: w dolinę Kościeliską, na szczyt Pysznej, do Błędnej Groty, do Jaszczurówki i Strążysk. Stary Maciej Sieczka mnie prowadził. Wycieczki w tym czasie są taką osobliwością, że on sam, lubo 49 lat jest przewodnikiem, nigdy ich jeszcze po śniegu nie odbywał i choć tam się urodził i zestarzał, pierwszy raz ze mną widział lodowe słupy w grocie Błędnej i Raptowej. Za powrotem zastałam zaproszenie do Państwa Biechońskich do Krakowa na święta, ale z nie-go nie korzystałam, bo jestem bardzo zmęczona. Zapewne tu jeszcze zostanę tak długo, dopóki się nie rozstrzygną majowe terminy chłopców. Może wypadnie mi wtedy i w kraju być choć na dni parę dla zobaczenia się z nimi, gdyby zły obrót wzięła ta sprawa. Tymczasem trzeba Stasia trochę oporządzić: przeznaczyłam dla niego zarobione tu 30 rubli. Z drugiej strony spadł mi na kark ciężar nowych znów opłat za dziecko Hel[eny] i obowiązek dalszego utrzymywania go. Bo kto się nim zajmie? Potem trzeba będzie koniecznie umieścić go na wsi, ale przez jakich lat parę jeszcze płacić wypadnie. Właśnie wysyłam Meyetowi 20 rubli na to, co zaległo. Rozumiesz sama, jak mi tu jest i smutno, i nawet biednie, bo przy takich wydatkach to nawet nie można myśleć o wielkiej wygodzie. Zakopane też mnie trochę kosztowało, było to zamiast świąt i święconego.
W Krakowie spotkałam się z Królikowską - którą - nie wiem. Mówiła mi o Bolka nowej posadzie. Ucieszyłam się bardzo. Chciałabym, żeby nikt z nas nie zaczepiał o Warszawę, a tym bardziej nie gnieździł się w niej. Robią tam starania, że[by] H[elenę] umieścić w Kalwarii, ale dotąd siedzi na Pawiaku. Straszna rzecz pomyśleć o tym. Czasem, kiedy się w nocy budzę, a przyjdzie mi to na myśl - do rana już usnąć nie mogę. Od Zosi miałam list niedawno.
Bywaj zdrowa, kochana Lorko. Musi tam już u Was być pięknie w lesie. Całuję Cię serdecznie.
M.K.