Listy z Mediolanu

Do Laury Konopnickiej
Mediolan, 28.12.1891
Rps BUW nr 1426

Moje kochane Lorczysko!
Jak mi to pięknie wypisała wszystko, jak mi to ładnie życzy! Jak się to z serca opłatkiem dzieli! Moje, moje! Jeśliś taka miła dla swego Stacha, nie dziw, że Cię kocha. Ale kaszlu pozbyć się musisz. Nie radzę Ci nosić kaloszy, bo to do niczego nie prowadzi, a raczej prowadzi do tym łatwiejszych zaziębień. Ale radzę Ci wycierać na noc piersi ciepłą oliwą i flanelą, a nogi spirytusem. To ostatnie zwłaszcza łatwe i skuteczne. Powinnaś też na piersiach zawsze coś ciepłego nosić. Kneipp, którego metodą oczarowana jest cała Bawaria, zaleca wprost w razie uporczywego kaszlu maczać nogi w zimnej wodzie - nie moczyć - tylko kilka razy, potem kilkanaście, stopę umoczyć w wodzie zimnej i natychmiast silnie, aż do rozgrzania wytrzeć flanelą. Ja robiłam to i robię z dobrym skutkiem. Przeszłoroczny i dawny już kaszel opuścił mnie zupełnie. Ale nie odważam się polecać Ci tego, bo nie jestem pewna, czyś równie zahartowana, jak ja, na wpływy zimnej wody.
W liście do Zośki opisałam, jak mi zeszła Wilia samotna i co widziałam w kartuzji. Teraz tu dopowiem, co było potem.
Z kartuzji poszłam pieszo z wiorstę do Monte Terre, małej osady, przez którą przechodzi tramwaj parowy, komunikujący Mediolan z Pawią. Komunikacja ta jest tu gęstą i ciągłą, z powodu że Mediolan zamieszkuje ludność zamożna, a jednak pozbawiona uniwersytetu. Jest tylko szkoła inżynierii wojskowej i cywilnej. Otóż chodzą tak zwane studenckie pociągi, które wożą młodzież uczącą się do Pawii, mającej najstarszy i najlepszy uniwersytet we Włoszech; jeden też z najstarszych w Europie. Żałowałam niezmiernie, że w święta nie mogłam zwiedzić jego muzeów, sal wykładowych, biblioteki i innych osobliwości. Ale gmach sam był otwarty, a i ten zajął mnie bardzo. Wyobraź sobie ogromny budynek, podzielony przepięknymi gotyckimi dziedzińcami na pięć osobnych niemal części odpowiadających pięciu wydziałom uniwersytetu, a każdy z tych dziedzińców zdobny kolumnadą, w której arkady muralne pokrywają biusty, głowy sławnych mężów. Czasem figury całe, czasem kamienie grobowe z prastarych kościelnych grobów dobyte. W pośrodku tu, ówdzie wielki posąg, cały dziedziniec zamienia w przybytek sztuki. Tak stoi tam Aleksander Volta, Kolumb, Spallanzani. Pierwszy i ostatni - to mistrze naszego Jędrzeja Śniadeckiego. Szukałam tu jakiego śladu po nim, ale daremnie. A jednak nie obce tu pewnie imię twórcy Teorii Jestestw organicznych. Była to książka, którą, jako pierwszą samodzielnie wybraną, dostałam z biblioteki ojca, kiedy jeszcze byłam niedużą dziewczyną. Wiele rzeczy niezrozumiałych było tam dla mnie: ale objęło mnie szerokie tchnienie wielkiego badawczego umysłu i wpływ ten został. Sama Pawia - dość licha - po Mediolanie. Są tu liczne kościoły i stare; ale największy, tum, nieskończony; inne rażą ubóstwem po „Certosie”. Ulice zapchane wojskiem, konsystują tu różne bronie i właściwie one to utrzymują jaki taki ruch w mieście. Na północy miasta kastel Viscontich, przerobiony na rodzaj cytadeli, przed nim, wśród szerokiej otwartej przestrzeni, bardzo piękna grupa, przedstawia oswobodzone i gotowe do walki Włochy.
Świerków starych partie wspaniałe tu [i] ówdzie, za murami ogrodów: Petrarka bywał tu jako kanonik tytularny jednego z kościołów; plac teraz piękny nosi jego imię i zdobny jest jego popiersiem. Rzecz prosta, ze o obiedzie nie było tam mowy: kupiłam sobie parę bułek, napiłam się mleka i tegoż dnia wróciłam do Mediolanu. Bardzo ciekawe są miasta włoskie; i to dobrze, iż tak niedaleko jedno od drugiego. Do takiej Pawii z Mediolanu wycieczka cała tam i na powrót, i do kartuzji z tym, co dałam oprowadzaczowi - kosztowała 5 franków i parę centów, to jest około 15 zł. Prawda, ze trzecią klasą.
Twój Stach pisał do mnie: odpiszę mu wkrótce. Robota moja postępuje nieco. Za tydzień, a raczej już w sobotę, wyjeżdżam z Mediolanu. Napiszę parę słów z Bolonii, czy się tam zostanę, bo nie wiem jeszcze. Czytałam w „Prawdzie” ocenę Beatu- są 9; zapewne i Ty także. Sprawiło mi to wielką przyjemność, ze go pochwalono - i słusznie. Od Emilki miałam list. Idź zaraz do Zośki i powiedz, żeby Staśkowi dała moją kołdrę na jego nowe gospodarstwo.
[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
Jeśli masz fotogram swego Stacha, to mi przyślij - będziesz chciała - to Ci odeślę zaraz. Chcę tez zobaczyć tę wsławioną brzydotę.

[dopisek na lewym marginesie czwartej strony:]
I Bolków, i Staśka - i Ciebie, drogie dziecko, całuję najserdeczniej! Pamiętajcie o mnie, która tu jestem od wszystkich daleko.