Listy z Laxenburga

Do Zofii Królikowskiej
Luksemburg, 3.08.1894
Rps BUW nr 1425

zaraz wracając wczoraj1 z Krakowa, kupiłam Ci trochę bawełny creme i szydełko do tych firanek: ale, rzecz prosta, kupię Ci i włóczkę, tylko ze tę przesyłkę dziś już chcę wyprawić do Zakopanego, a tu w Laksenburgu znają tylko czarne i białe nici.
Spróbuję jeszcze w jednym korzennym sklepie, gdzie mają także na sprzedaż letnie męskie garnitury, może więc tam i włóczka się znajdzie, zobaczę. Idę w tej chwili. Nie. Nie mają nic prócz włóczki zwyczajnej grubej. Kupię Ci to w Wiedniu i razem z satynką przyślę.
Dziś jadę już do Wiednia i tam czekać będę na pieniądze, może do wtorku, po czym pojadę razem z Dulębianką do Velden nad jezioro Worther, dla użycia trochę kąpieli zimnych, których tu nigdzie nie ma. Czemu Lora nie pisze? Czy aby jest dość ostrożna co do czasu wychodzenia na spacery, żeby nie późno wracać, a także co do zaziębienia?
Loro! Słuchaj Zośki jak Żyd prawa mojżeszowego (np.: nie Meyet!). Czy on tam już objawił się w Zakopanem? Bo miał jechać. I teraz nic nie piszecie, co się tam za mieszkanie płaci, a to ciekawe przecież, równie jak i to, co Was kosztuje życie i czy dobre. Do Janków pisałam tymi dniami. Ale nic też się, Zośko, nie cieszysz z tej Hani? Wszak Ci pisałam o tym. Ogromnie się cieszę na te kąpiele, bo tu upały takie, ze cały dzień nie wysycham z potu. Tam tez prawie ze wieś, jak i tutaj, więc swoboda będzie.
Całuję Was najserdeczniej i piszcie: Velden am Worthersee poste restante.
M.K

[dopisek na górnym marginesie pierwszej strony:]
Velden am Worthersee poste restante i nazwisko