Listy z Genui

Do Laury Konopnickiej
Genua, 2.08.1892
Rps BUW nr 1426

Moje drogie dziecko!
W łóżku i chora piszę słów parę, żeby Cię przy imieninach Twoich uściskać serdecznie i życzyć Ci tego szczęścia, które z pewnością znajdziesz w związku ze Stachem Twoim. Obyś, moja droga dziewczynino, zawsze mogła na kochającym sercu polegać - tego Ci życzę jedynie. Konieczne smutki i troski mniej Cię przy tym boleć będą, a nigdy nie doznasz rzeczy najcięższej z nich - osamotnienia.
A ja - ot znów obłożona lodem, zażywając kwas solny, osłabiona ogromnym krwotokiem ruszyć się nie mogę. Szczęściem, ze przedtem przynajmniej doszła mnie zaliczka, bo by i na lekarstwo nie było. W tej chwili wyszedł doktor. Nie byłabym go wzywała, bo ja tu tym włoskim szarlatanom nie wierzę, tylko ze Dulębianka nie dała mi spokoju, pókim nie posłała po doktora.
Czy Zosia już wróciła z Tracewicz? Miałam od niej słów kilka stamtąd, ale bez adresu i nie mogłam odpisać. Całuję Zośkę serdecznie, jeśli już jest w Warszawie, i mam nadzieję, ze lepiej wygląda, wróciwszy ze wsi. Stasiek pisał do mnie wczoraj, list jego otrzymałam w łóżku, ale nie mam sił osobno pisać. Pewno się z nim zobaczysz w swoje imieniny, więc powiedz mu, ze go całuję serdecznie i ze napiszę do Hertza, jak tylko będę mogła wstać z łózka. Posyłam 20 rubli. 10 dla ciebie, 5 do Twego rozporządzenia dla Heleny - a pięć oddaj Zosi na msze i porządek u grobu Tadzia. Dla Zosi chcę tez posłać cośkolwiek, ale nieco później, bo tu przy chorobie zostać bez grosza to straszne.
Wesoło spędź ten dzień 10 sierpnia drogie dziecko, a pomyśl tez i o mnie. Bywajcie zdrowi!
Całuję Cię serdecznie i Stacha Twojego pozdrawiam.
M.K