Listy z Bad Nauheim

Do Zofii Królikowskiej
Bad Nauheim, 8.05.1901
Rps BUW nr 1425

Moje drogie dziecko! Długo oczekiwany Twój list doszedł mnie w Nauheim, gdzie będę do czerwca.
O ile bowiem z gardłem jest prawie dobrze, o tyle czynność serca tak w ostatnich czasach osłabła, ze ledwo się ono kołacze. Prosto więc z Reichenhall, dwa dni tylko zabawiwszy dla odpoczynku w Monachium, przyjechałam tu 5 maja. Adres: Bad Nauheim Furstenst[rasse] 20. Już raz - przed laty mieszkałam w tym samym domu1; ale wtedy miałam pokój na II piętrze za 20 mar[ek] tygodniowo, a teraz mam malutką kliteczkę w mansardach za 8 marek na tydzień. Dom cały jeszcze pusty, więc właśnie mogłam znaleźć tak tanio. Kurację zaraz 6. zaczęłam i tez u dawnego doktora Lengebartelsa. Jest i d[okto]r Jankowski, ale to za wielki elegant dla mnie. Przy tym zaraz chce chodzić do domu i drożej naturalnie sobie liczy.
Dulębianka została tymczasem w Monachium, ale ma zamiar pojechać może do Wiednia, bo tam należy do stowarzyszenia, które ją o odczyt już dawno prosi. A może i do swoich wpadnie. Po Reichenhall Nauheim wygląda brzydko i pospolicie – co do natury samej. Jeden park jest ogromny jak Arkadia, albo i większy - i jezioro w nim bardzo piękne. Ot, i masz o mnie wszystkie wiadomości. Ale czymże one są
wobec tego, czym jest napełniona Twoja myśl, Twoja dusza. Prawie mi ciężko mówić o tym.
Pewno, ze nie można wobec choroby Bolka robić żadnych planów, żadnych projektów na przyszłość. Będzie, co będzie. Ale jakie to wszystko strasznie bolesne!
Więc on, biedak, wcale nie jest taki nieprzytomny, kiedy nie tylko poznaje Ciebie, ale oblicza przestrzeń czasu między jednym a drugim widzeniem się z Tobą? I jak to wytłumaczyć, ze przy takim stopniu świadomości nie wie, ze jest chory i ze jest w zakładzie? O biedny, biedny Bolek!
Nie, Zosieńko, do mnie tu nikt nie pisał: ale kiedy Kronenberg uczynił to – niby dla mnie, bo na moją prośbę - możesz na tym polegać zupełnie, ze póki Bolek jest w Tworkach, płacić będą za niego tak, jak teraz płacą. Z pensją - nie wiem, jak będzie: zapewne do jakiegoś tylko czasu ją dają. Gdyby dawali do sierpnia – miałabyś potem - tak mi się zdaje - prawo do jakiejś emerytury. Daj Boże! Ale ze nie masz
odpowiedzi na swoje podanie, to się nie dziw. Cała ta sprawa jest traktowana poza urzędową drogą i wyjątkowo; więc pewno nie chcą, może nawet nie mogą dawać urzędowej odpowiedzi, która by nigdy przynieść Ci nie mogła takich korzyści, gdy by się opierała na zwykłych, normalnych podstawach traktowania podobnych wypadków. Swoją więc drogą - mogą Ci odpisać lub nie odpisać - a swoją zrobią więcej w tym wypadku, niż w jakimkolwiek innym. Tego bądź pewna. Z odwagą tedy patrz w tę przyszłość, teraz tak ciemną - moja droga Zośko!
Pocieszyło mnie to, ze już jesteś w Kapitule - i tak niby trochę u siebie. I dobrze robisz, ze z pewną ścisłością odgraniczasz swoje życie. A swoją drogą, dla Janka to jest przecież nieocenione, ze Cię ma blisko i ze mu pomagasz. Mówisz, ze on cały dzień w młynie? Nie bój się, on i w młynie czuje, ze przecie jesteś tam i nie sama, i nie wśród obcych. Dzieci tez Cię trochę rozrywać będą. Żebyś tylko miała zdrowie i siły. Bo mi Stasiek nasz pisał, ze w ostatnich czasach cierpiałaś bardzo na migrenę. Oczywiście to skutek anemii. Pytałam Cię już w jednym liście, czybyś nie brała żelaza? Dobyłabym od Dulębianki i posłała Ci doskonałą receptę d[okto]ra Eichhorsta. Jeśli żelaza nie chcesz, żebyś chociaż wino chi[ni]nowe piła choć po małym kieliszku co dzień. Moja Zośko! Dla mnie! Pamiętaj!
Najserdeczniej Cię ściskam, drogie dziecko, i życzę Ci przy Twoich bliskich imieninach zdrowia i pociechy! Biedny Zosik! Co to za imieniny!
MK

[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
Janka uściskaj ode mnie i Jadwinię. Napisz mi co o dzieciach. Całuję bardzo cały drobiazg!

[dopisek na górnym marginesie czwartej strony:]
Donieś mi, czyście już otrzymali Italię ? Damnata nie może iść do kraju. Nie ma debitu.

[dopisek na prawym marginesie czwartej strony:]
Czy Fiszer przesłał przekład Ady Negri? Jakze sobie dajesz z Żydkami radę?