Droga Zośko!
Wczoraj odebrałam Twój list, zupełnie już zwątpiwszy, czy jeszcze umiesz pisać, czy już zapomniałaś.
Sławny list Lecha1 zdumiał mnie swoją genialną ortografią i artystycznym stylem. Szczególniejsza tylko rasa ginących obywateli tak pisać może. W każdym razie zrób to dla mnie i napisz do nich, czy by nie znalazło się tam dla Tadzia jakie odpowiednie zajęcie gospodarskie. Ja napiszę swoją drogą; ale ponieważ byli tak rycerscy, że Cię aż odwiedzać chcieli, słuszna rzecz, żebyś dała im sposobność okazania Twej dobrej woli; a dla Tadzia to rzecz wcale nieobojętna i może rozwiązująca wiele trudności w jego obecnym położeniu. Lorka dopiero tydzień temu wracała z Łomży. Nareszcie rozczarowała się co do K[azimierza] D[unrna]. Sama przyznała, że on nie myśli o niej; szkoda, że dopiero teraz.
Wcale to jednak nie zepsuło jej wybornego humoru, co mnie przekonywa, że chętnie byłaby się przeszła za tego młodzieńca, ale żeby tam było jakieś głębokie, poważne uczucie, to nie.
Nitouche po ślubie. Miałam być na nim, ale zaspałam. Kto to słyszał żenić się o 9 rano. Wszystko to było ni w pięć, ni w dziewięć. Zamiast, co byłoby najstosowniejszym w tej porze i w ich położeniu, wziąć ślub w zwykłym spacerowym ubraniu, w gronie najbliższych, a do kościoła przyjść najlepiej pieszo, to wynajęli karety i naspraszali gości; Jadzia zaś miała krótką białą suknię i długi welon. Po ślubie Nitouche pojechał z nią do Wilanowa. Byli potem u mnie. Ona małomówna, on z przygnębioną miną. Spytałam go, dlaczego taki bez humoru? Na to rzekł: „Jestem jak człowiek, który wziął pałką w łeb, i dotąd przyjść do siebie nie mogę” przy Jadwidze. No, ten sobie przynajmniej nie zadaje trudu, aby się okazać małżonkiem zakochanym. Jadzia zaś topnieje w nim cała. Teraz pojechali do Częstochowy.
W Sochaczewie historia. Marysia zakochała się w żeńce Sokalskim, wielki romans, rodzina niezadowolona, kwasy etc. Staremu Kr[ynickiemu] robili przedwczoraj operację w Warsz[awie]. Mianowicie wycięli mu kawałek kości z mostku, bo próchniał. Od Janka skąpe wiadomości; prawie żadne. Stach myśli jeszcze ten rok przesiedzieć w Górze. Zresztą cóż? Są może nowiny inne, ale pewno nie wesołe.
Całuję Cię serdecznie
M.K.