Drogie dziecko!
Jestem od tygodnia blisko w Żarnowcu, a zaledwie dziś przyprowadziłam dom do stanu mieszkalności. Ślicznie tutaj teraz. Dałabym wiele za to, żebyś mógł widzieć ten zakątek. Obietnicę Twoją mam, ale nie wiem, czy choroba Jadwini planów Twoich nie zmieniła. W każdym razie może łatwiej byłoby Ci teraz niż później. Bardzo, bardzo pragnę Cię widzieć tutaj, drogi Janku. Może by się coś uradziło, coś postanowiło, na wszelki przypadek. I Stach obiecywał przyjechać. Jaka by to była radość dla mnie!
Mamy psa, wyżeł seter, mądry i doskonale rasowy, ale stróż domu — żaden. Jednak i z niego pożytek: zaraz pierwszego dnia zagryzł gęsiaka sporego. Lament, krzyk, walenie po łbie pastuszka małego przez matkę i ostatnia instancja we dworze. Zapłaciłam guldena, ale mi nie żal, bo gęsi przeniosły się gdzieś dalej ze strachu przed psem, a przeszłego roku uszy puchły od gęgania zaraz za ogrodem. Rozwalenie stajni też nieźle, choć tymczasowo, zareperowane. Da się wytrzymać jakiś czas.
Dulębianka zjechała się ze mną w Rzeszowie i przyjechałyśmy do Żarnowca razem. Ma jednak zamiar znowu na jakiś wiec do Lwowa jechać.
Kupiłam róż sztamowych na miejsce tych, które się — po ogrodniku — zmarnowały. Sadziłyśmy razem ze stróżem, może będą lepiej rosły.
Jakże się miewa Jadwinia? Tu miarą jej sił i zdrowia jest temperatura. Zapewne, że trochę gorączki musi być przy takiej chorobie, ale jeśli niezbyt wysoka, to przez pięć tygodni leżenia może Jadwinia do siebie przyjść. Jakże się w dalszym ciągu okazuje Złotoszyńska? Czy umie gotować smacznie? Czy porządna, przychylna, uczciwa? Tak się o te różne rzeczy człowiek troska, a tu się odgrywa olbrzymi historyczny dramat, który powinien by zajmować trzy czwarte wszystkich naszych myśli. Jakieś mam niewesołe jednak przeczucia co do nas, Polaków. Kto wie, czy choć część żądań naszych będzie uwzględniona. „Głos Kijowski” niepotrzebny mi. Napiszę do nich dziś jeszcze, że[by] Ci go posyłali wprost. A dla pisma muszę coś mego posłać, bo na to czekają.
Janku drogi, urządź się koniecznie tak, żebyście mogli ze Stachem przyjechać.
[dopisek na górnych marginesach czwartej i trzeciej strony:]
A jeśli to będzie aż w wakacje, to i z Janusiem. Dobrze? Ściskam Cię najserdeczniej i dziatwę całuję. Dulębianka przyłącza się do mojej prośby i pozdrowienia przesyła.
M.K
[dopisek na górnym marginesie drugiej strony:]
Pisz, drogie dziecko, donieś mi o zdrowiu Waszym.
M.