Moja droga Zośko! Mój biedaczku kochany! Wcale się nie domyślałam tej przyczyny Waszego rychlejszego powrotu do Paryża. Ogromnie mi Cię żal, tych daremnych cierpień i tej utraty sił, jeśli tak będzie istotnie. Proszę Cię na wszystko, abyś miała przy sobie jakąś lekarkę dobrą w owym czasie i nie liczyła na poprzednie doświadczenia, bo w każdym nowym wypadku nowe komplikacje zachodzić mogą. Nade wszystko pamiętaj, nie porywaj się z łóżka przedwcześnie i pozwól powrócić organizmowi swojemu do zupełnej równowagi, zanim się zaczniesz krzątać po domu. A teraz myśl tylko o miłych, wesołych rzeczach i niech Cię nie opuszcza ta pogoda duszy, za którą Cię wszyscy tak kochamy. Nie porywaj się też do pisania, jeśli Cię to męczy. Ady, donieś mi Ty wszystko, co bym wiedzieć w tej sprawie chciała, i wcześnie umów tę doktorkę (na amen zapomniałam, jak się nazywa) albo dobrego lekarza Polaka.
O Londynie i ja - choć go nie widziałam - nie mam zbyt wygórowanej opinii. Dulębianka za to uważa go za jedyne miasto, w którym - jak sądzi - nikt by się za nią nie oglądał na ulicy, i uwielbia Londyn na ten rachunek.
Moje drogie bębny, ściskam Was bardzo serdecznie i raz jeszcze Zośkę poosobno i bardzo gorąco. Być koniecznie zdrową niedługo!
M.K
[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
Dul[ębianka] razem ze mną ściska Zośkę i pozdrawia Was.