O biedna, biedna, biedna Zośko! O biedny Ady! Przeczuwałam, nie mając tak długo żadnej wiadomości, ze tam się coś niedobrego święci. Dlaboga, Zośko, choćby Ci było powierzchownie lepiej, uważaj się długo za chorą. Bo następstwa takiego przejścia są zawsze złe, nawet poza osłabieniem organizmu, jakie sprowadza ono. Więc się nie rwij ani do czwartego piętra, ani do roboty w domu. Niech Ci tam trochę gorzej posłużą, byleś sama nie schylała się, nie dźwigała i nie stała długo.
Ej, Zośko, a kto Cię prosił zostać ten cały miesiąc trzeci (grożący Ci właśnie) w Arkadii? Ady, prawda, że byłbyś wolał być dłużej sam, niż żeby to wszystko się stało? Jestem pewna, że tak. Aleś Ty też biedaczek z tymi zębami! Oni od razu coś sfuszerowali, prawda? Straszna rzecz, tyle się nacierpieć co Ty i dojść do tego, od czego powinni byli zacząć - do zniszczenia nerwu. Ogromnie żałuję Was oboje i bardzo, bardzo mi Was żal.
O Ani - byłam pewna, że dowiem się tylko dobrych rzeczy. To istotnie poczciwe dziecko i ma ambicję być coraz lepszą. Wiele też uczuć ma już wyrobionych i prawie dojrzałych. Według umowy zbiorę różne rzeczy, jakich nie używam, i prześlę dla Anuli. Tu w Żarnowcu dużo roboty. Okazało się, że na tej kombinacji, żeby stróż służył za siano i koniczynę z ogrodów, wyszłam jak najgorzej. Zajęty tym gospodarstwem swoim zostawił aleje w stanie dzikim, rabaty porosłe chwastem i pokrzywami, a krzewy, z takim nakładem sadzone zeszłego roku - w stanie agonii. Wysilamy się teraz na przyprowadzenie tego do stanu możliwości i obie z Dulębianką pracujemy w ogrodzie co dzień, ale tego nie znać jeszcze na tle nadzwyczajnego zaniedbania przez tyle miesięcy.
Ten dom, ten ogród, ten Żarnowiec w ogóle dobry byłby - nie tylko przy jakimś większym funduszu, ale nade wszystko przy zupełnym oddaniu się ich pielęgnowaniu. Ale że to było zapuszczone - i dom, i ziemia. Więc jak choć odrobinę puścić z uwagi, natychmiast robi się wszędzie ruina.
Sąsiadki nasze z Krosna1 na Lido; nie zastałyśmy ich.
Była tu przez parę dni panna Wolińska, która jest Twoją, Zośko, wielbicielką. Przywiozła (oprócz tortu, który jest w Galicji nieodzownym) wiadomość zaczerpniętą od Krudowskiego malarza, że ten obraz Dulębianki: Po wyroku, dostał w salonie medal brązowy3. Dul[ębianka] nie chce temu wierzyć. Jeśli macie jaką sposobność dowiedzieć się na pewno - donieście.
Ściskam Was oboje wraz z Anią najserdeczniej! Piszcie!
M.K
[dopisek na górnym marginesie pierwszej strony:]
Wszyscy tu się dziwią, żem tak w Paryżu schudła. Ale mam się teraz dobrze.
[dopisek na górnym marginesie czwartej strony:]
Dulęb[ianka] serdeczne wyrazy pożałowania dla Zośki i Ady przesyła.