Kochany Janku!
Ot się i przybliżył czas wyjazdu z Żarnowca. Za tydzień jaki już nas tu nie będzie. Ale taki ostatni tydzień jest właśnie najgorszy. O stu rzeczach trzeba myśleć i obmyślać je na całą zimę. Zawsze największą troską jest naturalnie wilgoć; więc łatanie dachu na domu, na stajni. Po wtóre, zeszłej zimy dużo kartofli się zepsuło w dole, więc tego roku próbuję do piwnicy brać. Pierwszy raz też robimy własną kwaszoną kapustę. Możesz sobie wyobrazić, jakie wzruszenie towarzyszy temu ważnemu aktowi.
Tymczasem jest gorąco jak w lecie. Grzęda truskawek zakwitła na nowo i dojrzało już nam kilka pięknych jagód — drugiego zbioru. Straszna jednak susza. Wszystko musimy podlewać co dzień. Stanowczo taki Żarnowiec dobry jest dla człowieka — emeryta życia, który już nic nie robi dla swoich idealnych celów, tylko sadzi kwiaty, obcina szczepy i cieszy się widokiem kwitnącego sadu — mając osobno w kieszeni fundusz pewny na zawołanie. Ale tak — to zanadto kosztuje i — absorbuje. Wielka to wada.
A jakże tam u Was? Czy Ci dobrze wypada w praktyce Twój wynalazek nowego przyrządu do suszenia zboża? Wyobraź sobie, że Polzenjusz wyjechał przed kilkoma dniami do Rzymu dla podpisania umowy o swoje wynalazki na Włochy. Taki niepokaźny człowieczyna, taki średni umysł i ot, jaki ma dar w tym względzie. Bardzo się cieszę, bo cierpiał biedę i zawsze to — kolega Tadzia.
O Lorkę jestem niespokojna. Też rozum Gawalewicza, żeby jeździć do Kijowa, kiedy tam stwierdzona cholera. Naturalnie, może nic nie być, ale wrażenie dla rodzin — fatalne. Pisała Lorka przed tygodniem; jeśli będziesz miał późniejszą wiadomość, donieś mi.
Zośka i Ady jak zawsze niezdecydowani. Do Wiednia mieli jechać na zimę, żeby z niemieckiego języka korzystać. Tymczasem znów zostają. A my, zdaje się, zastąpimy ich w Wiedniu, bo przynajmniej droga niezbyt kosztowna. Pisałam do Janusia i Ani; żadne nie odpisało, napędź ich tam trochę, niech dadzą znak życia.
No, mój drogi, stary chłopcze, bądź mi koniecznie zdrów! Poluj szczęśliwie, bo taki ruch istotnie służyć Ci dobrze powinien. Dzieci domowe ściskam, Jadwini w oktawę przesyłam dobre życzenia, a Ciebie serdecznie całuję i o wiadomości proszę.
M.K
[dopisek na górnym marginesie pierwszej strony:]
Dulębianka bardzo Was i dzieci pozdrawia. Właśnie tam trzech chłopaków dulczy u niej po niemiecku.
[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
Pisała też Dobrska, że Świętochowski marzy o domu ludowym w Warszawie3. Kultura się rusza.
[dopisek na górnym marginesie drugiej strony:]
Drukowała też „Biblioteka Warsz[awska]” w ostatnim zeszycie mój dawny odczyt pt. Nasz lud.
[dopisek na lewym marginesie drugiej strony:]
Jeśli miałeś wiadomości od Stasia, napisz mi, jak on się miewa.
[dopisek na lewym marginesie trzeciej strony:]
Właśnie dziś skończyłam nowelkę dla „Tygodnika [Ilustrowanego]” pt. W Gdańsku.
[dopisek na lewym marginesie czwartej strony:]
„Kurier Lwowski” dał tu ten wiersz ciechanowski.