Moja droga Zośko! No i patrz, nigdzieśmy nie wyjeżdżały na święta. Byłam trochę niezdrowa - trochęśmy się bały świątecznych tłumów na kolei - i tak zeszło. Święta też były nijakie, no, ale na przyszły rok, jeśli dożyjemy - będą lepsze. Piszże, Zośko, co tam z Wami się dzieje. Jak się macie wszyscy, a zwłaszcza Bolek biedaczysko? Czy wiesz, co mi jeszcze za myśl przyszła? Oto żebyś obliczyła ściśle, co Cię będzie kosztowało utrzymanie Bolka w domu, licząc w to jakiegoś dozorcę, od czasu do czasu doktora, to znów ciepłe kąpiele, a tę różnicę, jaka by wypadła między takim obliczeniem, a kosztem zakładu, może byśmy wspólnie - ja i Ty mogły dokładać. Bo ile razy myślę o tym, że masz Bolka zabrać, zawsze mnie ogarnia trwoga o jakieś możliwe krytyczne momenty w takiej chorobie. Cóż nawet i doktor wiedzieć może, co i kiedy nastąpi, kiedy te następstwa i fazy są nie tylko znanymi etapami choroby, ale i wypadkową nieznanej doktorowi indywidualności chorego? Więc pomyśl o tym, droga Zośko, rozważnie i weź w rachubę nie tylko materialną stronę tej sprawy, ale wszelkie względy możliwe. Oczywiście, jak postanowisz, tak zrobisz; ja wszakże muszę nie tylko - z mego punktu widzenia - uważać na to, co będzie najlepiej dla Bolka, ale co będzie też i dla Ciebie lepiej. Dobrze być nie może, więc żeby aby gorzej nie ułożyć tych rzeczy, niż są.
Moje Zosisko drogie! Musiałaś tam ogromnie zmizernieć, kiedy to aż Bolek zauważył! Żebyś chociaż spać mogła. A tego się lękam, żebyś, wziąwszy Bolka z zakładu, i tej reszty snu [się] nie pozbyła - przy jego możliwej bezsenności.
Chciałabym koniecznie pojechać tam do Was, ale ciągłe przestrogi otrzymuję, żeby nie próbować. Zdaje się, że wbrew temu, co „Kurier [Warszawski]” podał, jubileusz ów odbywać się będzie jesienią - może we wrześniu. I to lepiej. Teraz mi jakoś strasznie nie do ludzi, a przy takim obchodzie trzeba mieć tęgie nerwy i dużo sił.
Posyłam Ci „Tygodnik [Ilustrowany]”, którym się bardzo ucieszyłam. Jak Bolek go obejrzy, daj, Zośko, ten n[um]er Jankowi, i zachowajcie go jako pamiątkę rodzinną. Bądź mi zdrowa, droga Zośko. Pisz prędko.
Ściskam Cię serdecznie.
MK
[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
A oni tam myślą jakiś nowy domek dla mnie stawiać w Wiśle. Czemu to nie w Królest[wie]?
[dopisek na górnych marginesach trzeciej i drugiej strony:]
Dulębianka ściska Cię bardzo i razem ze mną prosi, żebyś się zdecydowała na moją propozycję co do Bolka.
Całuję Cię, drogie dziecko.
M. K