Moja droga Zośko. ja nie wiem, czy Ty dobrze robisz, podając jeszcze jakąś prośbę do dyrekcji. Nawet zdaje mi się, że - niedobrze. Po co rzecz tak rozstrzygniętą już pomyślnie podawać znowu w wątpliwość i jako wątpliwą traktować? To mi się nie zdaje. O co Ci chodzi? Zęby się przekonać, czy po sierpniu płacić jeszcze będą. Możesz być najpewniejszą, że o ile Bolek będzie umieszczony w Tworkach - to będą płacili. Co innego może by było, gdyby nie był w zakładzie. A i to zauważ, że dopóki będą płacili - nie masz żadnej materii do podawania prośby, bo Ci odpowiedzą - płacimy. Jeśli przez Benniego rzecz została zadecydowana prywatnie, to przez Święcickiego - została rozstrzygnięta urzędownie. Dopiero gdyby zaszła jakaś zmiana w tej decyzji, to trzeba znów się starać. Pisząc do Benniego, zwróciłam mu na to uwagę, ze w sierpniu przypada Wam jakaś dopłata czy wypłata, o ile Bolek będzie się liczył za chorego urzędnika. Otóż na to - ten wyraz: bezterminowo - w jego liście. Zresztą - może tak z daleka przedstawia mi się to inaczej; ale ponieważ ta kolej jest własnością prywatną, nie rządową, myślę tedy, ze rzecz ta, zdecydowana raz przez Kronenberga, nie będzie potrzebowała tego tysiąca formalności, jakie obowiązują względem spraw rządowych. Nade wszystko boję się, żeby się z tego, co zrobione, nie popsuło cokolwiek.
Stan Bolka jest jeszcze - względnie - dość pomyślny, kiedy biedaczysko nie cierpi wiele przynajmniej. Dobrze to, ze Ciebie poznaje i Tobą się cieszy. Mało on już ma pociech, biedny Bolek!
I mnie uśmiecha się myśl, żebyś została wiejską nauczycielką - raczej - niż prywatną. Najpierw - jest to ważne stanowisko społeczne, a potem - masz wielką słuszność, ze „własny kąt” bierzesz w rachubę. To rzecz nieopłacona niczym. Ani pogody duszy, ani swobody ruchu, nic się nie ma w cudzych kątach. Te zawsze są niewolą. Najcięższa bieda u siebie znośniejsza, niż przymusowe czucie się wśród obojętnych, często głupich ludzi. Ale gdyby się tak stało, to istotnie uwierzyłabym, ze są życia takie, co już muszą iść po jednej linii - Ty zawsze miałaś pęd do nauczania bandy dzieci wiejskich - prawie jeszcze od wtedy, kiedyś sama dzieckiem była.
A wiesz, Zośko, ze i ja nie pojadę - teraz przynajmniej - do Nauheim. Rozwinęło się zapalenie krtani po dawnym chroniczne - i pewno na tle dawnego - tak ze najpilniejszą sprawą jest gardło teraz dla mnie. Byłam tu u sławnego d[okto]ra Becka1 (miał być księdzem, skończył teologię, zakochał się, wystąpił z sutanny, ożenił, wstąpił na medycynę i został sławnym lekarzem). Otóż Beck zadecydował, ze muszę do Reichenhall, jak tylko obeschnie i ociepli się trochę w górach - i ze powinnam wyrzec się zim tam, gdzie są zimy.
Pojedziemy tedy do Reichenhall w kwietniu, pewno 1., bo nam się termin mieszkania kończy. Tymczasem - okropne jakieś płukania, po których mi język sztywnieje zupełnie, i picie salzbrunn z mlekiem; kompresy zimne na dzień i na noc robiłam więcej niż przez tydzień, chodząc do pędzlowania, które mi Beck robił. Ale on nie jest specjalistą tylko. Otóż przy badaniu zauważył, ze mam zbyt wiele krwi w płucach - bo serce osłabione nie może jej dosyć szybko odnawiać - i kazał mi przeważnie jarzynami tylko żyć. Trzy razy na tydzień kawałek mięsa tylko. Słowem na pół drogi jestem do wegetarianizmu. Ale co to za trud! Kawałek mięsa można w każdej chwili zrobić - ale jarzyny! Jeszcze kartofli jadać nie mogę; więc głównie pochłaniam sałaty masę i kalafiory. Ładny kwiat!
Moja droga Zośko, rozważ jeszcze dobrze tę sprawę z podaniem do dyrekcji!
Bądź mi tam zdrowa, moja Zośko! Lorę ściskam i posyłam jej kartę. Jadwinię całuję i Ciebie, Zośko, najserdeczniej!
[dopisek na lewym i górnym marginesie pierwszej strony:]
Do Reichenhall - trzy godziny stąd - pojedzie ze mną i Dulębianka. Serdeczny uścisk Ci przesyła i życzy pomyślnego obrotu spraw Twoich. Bo cóż, brać dla niej inne mieszkanie? To jeszcze większy koszt.
[dopisek na górnych marginesach drugiej i trzeciej strony:]
Bardzo mnie pielęgnowała teraz: tu spada szybko temperatura, bo drzwi balkonu pochłaniają ciepło - więc w nocy wstawała, żeby mi w piecu palić i równe ciepło utrzymywać. Bardzo od niej wiele serca doznaję.