Listy z roku 1900

Do Laury Pytlińskiej
Monachium, 9.09.1900
Rps BUW nr 1426

Droga dziecinko!
W tej chwili przyszedł Twój list. Jakie to nieszczęście, na włosku prawie że wisi nad Zośką i Bolkiem! Straszna rzecz pomyśleć o tym. O niej zwłaszcza. Prawdziwa to klątwa wszelkich uczuć ludzkich, ze przez najmilszych najwięcej się cierpi.
I co za nieubłagane konsekwencje. Ale mówi jednak d[okto]r, ze i poprawić się może? Dajżto Bóg! Choć, o ile przypominam sobie, to Natanson Br[onisław] tak samo chory, tez ogromnie dużo i także denerwująco, i w kółko ciągle mówił. Strach, co za nieszczęście być może. A ja myślę, ze on tej kuracji hydropatycznej nie przeprowadził porządnie w Zakopanem. Jemu by trzeba - kiedy już był za granicą lub na rok przyszły - jechać leczyć się w zakładzie jakim niemieckim. I taniej, i ściślej te rzeczy biorą.
Pod Wiedniem - nie, bo i tam drogo. Ale pod Berlinem są zakłady hydropatyczne,
o których zawczasu warto się przewiedzieć jak i co. Taki na przykład Schlachtensee bei Berlin (taki adres). Nie mogę o tym wszystkim tak pisać do Zosi, jakbym chciała, z obawy, żeby Bolek nie rozdrażniał się jeszcze bardziej; ale w rozmowie z nią pamiętaj o tym i radźcie coś zawczasu.
Owszem. Twój biust i Stacha - bardzo dobry być może. Ale Stach nie całkiem na Słowackiego. Może jakie szczegóły. Ale przede wszystkim zupełnie inny kształt czaszki. Musi o tym pamiętać Ostrowski. A że się lękasz - to zdenerwowanie. Przejdzie ono, gdy Cię otoczy większa cisza. Pewno, że w Arkadii cudna jesień. Jakby mi się tam chciało być! Jak!
To lokum jest niezłe. W ogóle niedaleko od dawnego mieszkania, tylko dalej wysunięte na północny wschód, więc bliżej Was. I bliżej także parku, który się rozciąga na ogromnej przestrzeni, połączony ze zwierzyńcem.
Pokoje dość duże dwa z obszernego korytarza; oba na północ, mój z balkonem. Piętro drugie, dom nowy, schody pyszne. Korytarz idzie (od wejścia) tak, i tak leżą drzwi od pokoi. [rysunek]
W tej zaś dłuższej ścianie korytarza jest jeszcze po zewnętrznej stronie drzwi dwoje, do łazienki dobrze urządzonej i do kuchni, niedużej, ale też z balkonem na południe i z doskonałym urządzeniem. Z kuchni drzwi do małego pokoiku, z oknem na zachód (bez pieca), w którym jest moja umywalnia i kufry. Z wewnętrznej zaś strony korytarza są drzwi do pokoju stołowego i neutralnego do przyjęcia interesantów lub (wypadkiem) gościa. Ten jest nieduży, kwadratowy, ma okno na południe. Bardzo zręczny. Tam nie tylko jadamy, ale spędzamy wieczory na czytaniu i szyciu. Przed balkonem duża łąka, domów wcale, od wschodu ściana parku za łąką, na łące cielę.

[dopisek na lewym i górnym marginesie pierwszej strony:]
Bardzo tedy po wiejsku, bo raz wraz beczy. Siano kosili świeżo. Zupełnie jak na wsi. Piece ogromne - ale w zimie pewno będzie ciężko z tym pokojem na północ, bo strasznie węgle w górę idą. Jest tu kryzys węglowy.

[dopisek na górnym marginesie drugiej strony:]
A nie piszesz nic o Stasinku? Czy lepiej wygląda? Co on tam robi na tych objazdach? Za zajęcie się sprawami nawigacyjnymi bardzo mu podziękuj.

[dopisek na lewym marginesie drugiej strony:]
Ściskam Was oboje najserdeczniej. Dulębianka na rowerze. Za pamięć dzięku[je.]

[dopisek na górnym i lewym marginesie trzeciej strony:]
Do Janków też piszę. Pewno Jadwinia już w Kapitule. Jakże z jej zdrowiem było w Arkadii? Niby z tymi atakami?