< ... > Wszakże nie sposób odmawiać. Nic dotąd o naszym tu pobycie nie wiedziała tutejsza polska kolonia, dopiero Zośka przywiozła komis od Reichera, który chciał coś kupić od tutejszego malarza Radziejowskiego. Jakiś obraz. Zośka nie miała czasu i dopiero po jej wyjeździe poszła do owego malarza Dulębianka obejrzeć obrazy, jakie ma, i traktować o kupno którego. Stąd się zgadało i teraz już wszyscy Polacy wiedzą, że jesteśmy.
Pytasz, mój drogi Janku, o możliwość wojny? Przeczuć jakiegoś wielkiego europejskiego tarcia jest w gazetach pełno. Ale nic pewnego na najbliższą metę. Konkurencja Rosji z Anglią pozaeuropejska pozwala wnioskować, że kiedyż ma Rosja korzystać z położenia kłopotliwego Anglii, jeśli nie teraz. Także mówią wiele ostatnie gazety o zamierzonym zjeździe cesarza austriackiego i niemieckiego, a raczej o wizycie Fr[anciszka] Józefa w Berlinie. Osłania Austria tę wizytę pozorami uroczystości
usamowolnienia następcy tronu w Niemczech. Ale na zwykłe dworskie uroczystości nie jeździ się z ministrem spraw zagranicznych, a z cesarzem austr[iackim] jedzie Gołuchowski2. Na Bałkanach także niepokój, a jest to bagno, w którym żaby zwykle na europejską niepogodę skrzeczą.
Wiem, że w interesie Waszym zbożowym rzecz ważna to, czy się horyzont zachmurzy, czy nie, i będę miała na oku tę sprawę, a jakby co, doniosę zaraz.
Ot, i dwa arkusze zapisałam! Bądźcież mi tam zdrowi i weseli, moi najdrożsi. Dulębianka zasyła Wam najlepsze życzenia.
Całuję Was serdecznie wraz z dziećmi. Ojcu i p[ani] Brzozowskiej szczere pozdrowienia i życzenia miłych świąt.
M.K.