Droga Zosieńko! Niecierpliwie czekam na bliższe wiadomości o Was. Pisałaś o jakiejś zamierzonej naradzie, a nic nie wiem, o co chodzi, i to mnie niepokoi. Jak się ma Bolek? Jak się macie oboje? Czy praca Bolka nie męczy? Jak się zachowuje Cyb[ulski]? Jak jesteście zadowoleni z pomocnika? Czy dobrze sypiasz, droga Zośko moja?
Pisałam Ci, jakie tu niepokoje przeszłam w domu, przy mieszkaniu tak urządzonym, że każde słowo sąsiadów musi być słyszanym, a każdy krok nad głową wy- daje się grzmotem. Nie sypiałam czas dłuższy, przenosząc materace z miejsca na miejsce, gdzieby choć około l w nocy było cicho; nareszcie przeniosłyśmy się na I piętro, a że po nas na II jeszcze nie wynajęty lokal nad nami, więc odsypiam te złe czasy w spokoju. Lecz że spokój taki, póty tylko pewny, póki się kto nie wprowadzi, więc 1 października wymówiłam mieszkanie i od l stycznia znów będę jak wróbel na dachu. Była tu p[ani] Wyczółkowska tymi czasy. Namawia mnie na Genewę albo na Brukselę. A zaraz mi się przypomniało Twoje pytanie, czemu my nie pomieszkamy trochę w Brukseli. Więc tworzą się różne projekty i nawet ten pasjans, którego nas nauczyłaś, kładziony bywa na ten temat. Stąd 18 godzin drogi. Genewa nie bardzo mnie kusi, bo straszne wichry tam panują.
Tutaj tak ciepło, że aż gorąco prawie. Kąpiel w rzece - 17 stopni Reaumura. Balkon cały dzień otwarty. Bluszcze (te nakopane w lesie) niektóre tylko się przyjęły. Mieliśmy tu uroczystości nie byle. Wczoraj był ślub siostrzenicy ks[ięcia] regenta, która wychodziła za następcę tronu belgijskiego, ks[ięcia] Flandrii3. Był król belgijski4, był król rumuński5, a co książąt - to i nie zliczyć. Publiczności dwa rzędy na Ludwigstrasse, a między nimi rzędy powozów z całą średniowieczną pompą, z lauframi, strzelcami; karety i ubiory, jakie tylko w muzeach widzieć można. Młoda panna, to córka ks[ięcia] Teodora, który całkiem prywatnie sobie żyje i jest sławnym okulistą6. Ze ojca bardzo wszyscy lubią i szanują, więc i to wesele uważano za powszechną uroczystość, a w wilię ślubu była b[ardzo] ładna serenada śpiewaczych stowarzyszeń pod balkonem panny.
Od Lorki miałam list niedawno, ale niewiele co z niego się dowiedziałam o nich, choć nieraz o to pytam.
Całuję Was oboje najserdeczniej!
MK
[dopisek na górnym i lewym marginesie pierwszej strony:]
Dulębianka rano b[ardzo] teraz wstaje i jeździ na rowerze. Ale prędko się męczy. Dawniej jeździła po południu, wszakże najczęściej opuszczała rower, żeby iść razem na spacer, więc teraz przełożyła to na rano. Bardzo serdecznie Cię ściska, Zośko, i zapytuje o zdrowie Bolka, i za pamięć Twoją dziękuje!