Droga Zośko! Wiwat, niech żyje! Dziękuję Wam najserdeczniej za to, żeście tak się ucieszyli razem ze mną, więc naturalnie za depeszę! Przyszła - wśród zupełnego mego zwątpienia - i ucieszyła mnie nadzwyczajnie. Bo raz pieniądze - nie do pogardzenia i za które, po skończeniu Negri, trochę spokoju zażyć i wypocząć, i do Nauheim pojechać będzie można. A potem - honor. Boć zawsze to honor niby. Ale najbardziej, najwyżej i najgłębiej mnie cieszy to, ze te szelmy modernisty w łeb wzięły! Bo jeśli ten wiersz - nie mówię: mój wiersz - ale ten wiersz - wziął nagrodę, to znak, ze ludzkie serca wzrusza u nas taka idea, w której nie ma ani cegły na świątynię dla nowych bożków obojętności narodowej, społecznej i ideałowej - w poezji. Więc to jest tryumf i to jest dla mnie ogromna radość. Bo jeśliby te chłystki zmysłowe i wypierające się ojczyzny, a upijające się, aby tworzyć - geniusze - miały być górą, no to nic, tylko wyrzucić pióro, papier z domu, bo pisać nie byłoby dla kogo, nie byłoby warto!
Więc, droga Zośko, będzie tak: napisałam do Meyeta, żeby do mego rozporządzenia przesłał Ci 200 rubli. Chciałabym tak: Wam 50 rubli, bo to było umówione między nami - więc koniecznie! Sto rubli Jankowi - to jest 75 rubli jako za letnie mieszkanko w Arkadii na to lato, a 25, żeby ojcu co sprawił, jak trzeba. W Arkadii wprawdzie nie wiem, czy akurat będę mogła lato przepędzić, ale to wszystko jedno: zawsze niech on ma to mieszkanko wynajęte. Zaś z pozostałych 50 rubli tobym chciała zapłacić koszta ojca przesiedlenia się do Warszawy, bo znów wkrótce nowego paszportu potrzebować będę, więc żeby uniknąć kłopotu i większego kosztu; a przy tym będę musiała koniecznie wpisać się do tej Kasy Literackiej, bo ani rusz mi inaczej nie wypada. Więc to tam się z tego załatwi w swoim czasie.
Ściskam Was oboje najserdeczniej, moi drodzy! Cóż Iwanow? Pisze Stach, że Bolek ma się prezentować w teatrze amatorskim. A Ty, Zośko? Bywajcie mi zdrowi! Idę wykupywać zegarek, to piórko złote i pierścionki.
MK
[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
Pisała do mnie p[ani] Kazimiera [Królikowska] bardzo miły liścik ze Lwowa.