Listy z roku 1900

Do Zofii Królikowskiej
Bad Nauheim, 25.04.1900
Rps BUW nr 1425

Droga Zosieńko!
Tak w ostatniej chwili przed wyjazdem list Twój przyszedł, ze stąd dopiero odpisać mogę. Nieodżałowana szkoda z tymi babkami! U nas nie było żadnych, ani babki, ani placka, tylko taka bułeczka brioszkowa większa za 50 fen[igów] i druga zwyczajna, niby to maślana kukiełka. A wtem przychodzi awizacja pocztowa. Wielka uciecha. Lecimy na pocztę, aż tu się wydaje, że pierniki. Ze Lwowa od Wolskiej1, więc jeszcze cło musiałam zapłacić. Między piernikami były dwie oryginalne „pisanki” rusińskie, co nas trochę udobruchało, a już zupełnie przejednał mnie list zaczynający się tak: „Niech się pani nie gniewa, ale ja znowu z tymi piernikami”! No, i tak przeszły nam te święta.
Tutaj przyjechałam sznelcugiem, osiem godzin drogi, więc bez zmęczenia. Szalenie drogie tu koleje, za trzecią klasę zapłaciłam 18 mar[ek] 80 fenig[ów] do Frankfurtu, a 1 mark[ę] 40 fenig[ów] z Fr[ankfurtu] do Nauheim. Jeszcze Nauheim puste, ale i tak wszędzie zielono, tyle drzew już kwitnie to biało, to różowo, że jakbym z Monachium na południe pojechała, a nie na północ. I słowiki już są, i od gwizdania kosów aż głucho. Miałam zamiar wziąć pokój w tym samym domu gdzie przeszłego roku. Wiedziałam, że są tam dwa pomniejsze pokoiczki po 12 mar[ek] tygodniowo. Tymczasem przychodzę, a tu Żydy Baumanowie dom sprzedali, bo mają córkę anemiczną i d[okto]r kazał ją wywieźć z Nauheim, które na anemików b[ardzo] źle podobno działa.
Więc cały projekt przyjścia do gotowego mieszkanka - na nic. Zaczęło się szukanie. W owej willi Sans-Souci (tuż przy kolei, róg ulicy Bismarcka) mają ciasne mansardowe (pod łupkowym dachem zaraz) pokoiki po 12 mar[ek] tygod[niowo], a co lepsze to po 18 (także w dachu). Jeden zaś niby w takiej wieżyczce, z balkonikiem i ładnym widokiem, 25 mar[ek] tygodniowo. Więc gdzież u licha przyśnił Iwanow swoją wymarzoną cenę 35 mar[ek] miesięcznie? A toć to w całym Nauheim nikt miesięcznie nie wynajmuje. Chyba on też płacił tygodniowo, ze śniadaniem może, te 35? Bo jeszcze i to, że w willach wszędzie obowiązkowo trzeba śniadania brać, które po 1 marce liczą dziennie.
Otóż wynalazłam sobie b[ardzo] ładny pokój z balkonem na „Aliceplatz N.4”; balkon na skwer i park, pokój obszerny, z usługą 20 mar[ek] tygodniowo. D[okto]ra Jankowskiego jeszcze nie ma. Wzięłam zeszłorocznego d[okto]ra Langebartelsa. Pusto jeszcze, dobrze, na kąpiele czekać nie trzeba. Nowy szprudel wywiercili w parku.
Potężniej jeszcze bije i gorętszy, niż dawny. Piszcie, drodzy moi, dużo o sobie. Zośko
droga, a żebyś Ty jednak poradziła co na te migreny?
Ściskam Was najserdeczniej!
MK

[dopisek na górnym marginesie pierwszej strony:]
Pisała do mnie, Bolku, panna Emilia [Królikowska], że pani Frage[t] ma umieścić w kościele pamiątkową tablicę dla męża i czy może na nią wziąć ten napis, co na grobie Tadzia. Cóż, powiedziałam, że dobrze.

[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
We dwie z Zośką doskonale byśmy się w tym pokoju pomieściły, za ten sam koszt, bo tylko 2 marki za wstawienie łóżka (z pościelą) liczą.

[dopisek na górnych marginesach trzeciej i drugiej strony:]
Adresujcie: Deutschland - Bad N a u h e i m. Aliceplatz 4, bo jest drugie Nauheim, tu niedaleko, i jak nie dodać „Bad” - to tam listy idą. Bywajcie mi zdrowi, moi drodzy!
M