Listy z roku 1899

Do Zofii Królikowskiej
Zurych, 4.07.1899
Rps BUW nr 1425

Kochana Zośko. ogromnie się cieszę, ze Ci się ten fularek podobał. A jeszcze więcej tym, ze się zobaczymy jesienią. Mam zamiar, będąc w kraju, tak jakoś upatrzyć sobie jaki kąt odpowiedni, żeby bez szukania można było co rok na lato przyjechać. U nas niełatwo o to. Chyba w Arkadii da się urządzić, o czym właśnie przemyśliwam. Bo i tego lata ileż ja się namęczyłam, żeby znaleźć coś odpowiedniego, a wyszło na to, ze jestem w mieście.
Najpierw Fryburg. Bardzo miły, bardzo ładny, bardzo tani nawet, duże bory dookoła i śliczne w nich drogi z ławkami do odpoczynku, ale ani kropli wody w tak zwanej rzece. Mieszkańcy jeżdżą na kąpiel do Breisach, do Renu, ale 3 kwadranse tam, tyleż z powrotem - koleją - wśród huku maszyny i obrzydliwego dymu, jako ze tam węgle mają olbrzymi procent siarki i nie sposób oddychać, gdy uderza fala takiego dymu - to całkiem nie dla mnie. Z Fryburga tedy przez Bazyleę wyjechałam wraz z Dulębianką do Zurychu.
Ten zawsze śliczny. Ale - zamyszony w najwyższym stopniu, a domy tak budowane, ze najczęściej zamiast ścian murowanych wewnątrz dają tylko deski, na wyższych piętrach zwłaszcza, więc wszystko, co kto mówi obok - słychać zupełnie. Jest to warunek b[ardzo] niepożądany przy pracy. Wszelako tkwimy tu - dla kąpieli wybornych. Podczas gdy w innych miastach pewne godziny (od 8 do 11 rano) przeznaczone są dla kobiet i dzieci, więc trzeba ranek obracać na kąpiel - tutaj są osobne łazienki na jeziorze dla kobiet i dzieci - z jednej strony jeziora - a dla mężczyzn z innej - i to w kilku budynkach, bo i rzeczne także, na przepływającym jezioro Limmacie.
Mieszkamy u pani pastorowej Baumann1. Mamy dwa pokoje, jeden na północ, dobry do malowania, drugi, większy, na południe. Mamy rano podłą kawę, bułki, kawałek masła - na obiad zupę - której nie jadam - mięso jakieś - jarzynę trochę zapaćkaną i sałatę. Na kolację wczoraj były kiełbaski, kartofle i sałata. Prócz tego podła [kawa] lub jeszcze podlejsza herbata. Za to płacimy po 3 fr[anki] dziennie, więc niedrogo.
Ma tu przyjechać Orzeszkowa, która teraz leczy się w Wiesbadenie, i mamy razem urządzić parę wycieczek dalszych. Cieszę się, ze i Ty jedziesz na wieś. W Żelgoszczy są, a przynajmniej były duze lasy. Dzieło Bolka musi być arcydziełem - prawda? Należy się i Bolkowi dobry wypoczynek.
Całuję Was oboje [u dołu pierwszej strony, oddzielone poziomą kreską:] najserdeczniej! Pisz, droga Zośko, a o przysyłaniu wcale nie myśl.

[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
Zostawmy to do jesieni - właśnie się przyda może na wydatek na grób grosz jaki. Teraz Okręt2 wydał w nowej edycji Hanusię 3, więc jest z tego 50 rubli, a i z „Biblioteki [Warszawskiej]” coś dostanę za artykuł o książce Klaczki.

[dopisek na lewym marginesie czwartej strony:]
Dulębianka tez sprzedała w Warszawie główkę, więc biedy nie ma.

[dopisek na górnym marginesie drugiej strony:]
Adres: Schweiz - Zunch Kreuzstr[asse] 39. III Etage, bei Fr. Baumann.

[dopisek na lewym marginesie trzeciej strony:]
Dulębianka zasyła Wam pozdrowienia.