Listy z roku 1896

Do Zofii Królikowskiej
Graz, 23.03.1896
Rps BUW nr 1425

Zosieńko droga!
A widzisz, ja już w Grazu. Po rzymskich rozruchach spadłam tu ja do Pana Boga za piec. Ale też już mi się dała we znaki ta furia italiana! Niechby już zrobili rewolucję, kiedy by chcieli. Ale nie. Oni tylko awantur szukają. Tu wypoczywam po Rzymie w ogromnej ciszy; bo tez właściwie nie mieszkam w Grazu, tylko już za miastem. Jak u nas Łazienki, tak tu jest lasek spacerowy ze stawem, ładny bardzo, bo z samych świerków złożony i rozrzucony na wzgórzu. Nazywa się Hilmteich. Otóż w ostatnim domu ulicy wiodącej do tego lasu i - jak dziś wyliczyłam - o 451 kroków od jego głównej bramy znalazłam w oddzielnym domu, w ogrodzie, pokój, który przez to jest osobliwy, ze wygląda jak ładny salonik, a jest na poddaszu. Jedna połowa prosta, druga z dachem opuszczającym się, a raczej z sufitem, co mu nie przeszkadza być bardzo przyjemnym. Jest to dom, jak się teraz dowiaduję, przez samych literatów zamieszkany. Poeta Nicolai na parterze, hr[abia] Wirt nowelista na 1. piętrze, Diakonow, rosyjski, słaby na piersi literat po jednej stronie, a po drugiej ja. W pośrodku drugiego piętra p[ani] Maridl, gospodyni, z koroną szlachecką na karcie wizytowej - rzecz arcy w Styrii rzadka.
Z Rzymu do kraju wprost - ani sposób, bo za nagła zmiana temperatury; a kiedy tu jeszcze śniegi trochę widać, toć i u Was pewno nie lepiej. Muszę tedy przebyć tu czas niejaki, aż się powietrze osuszy i ociepli, a co ważniejsze, aż będę mogła posłać ojcu na paszport dla mnie, i aż odbiorę od Ciebie wiadomość, ze paszport jest. Teraz na wiosnę i ojcu będzie łatwiej odbyć tę podróż.
Od Dulębianki mam częste, ale nieosobliwe wiadomości. Zawodzą ją te portrety. Zaczęła dwa, ale co to znaczy w porównaniu z kosztami takiej drogi. Jedno dobrze, to ze się trochę rozerwie, odwiedzi przyjaciół swoich Pogorzelskich - i namaluje paru Tatarów. Grywa tez w winta, bo podobno w tamtych towarzystwach nie ma co robić, i to z wielkim szczęściem. Do Florencji (z powrotem jadąc) przybyłam rano i cały dzień przechodziłam po mieście, nie stając w hotelu, bo wyjeżdżałam wieczorem. Na domu, gdzie Lenartowicz mieszkał, popiersie brązowe i tablica.
Moja droga dziecino! Jak się tam miewasz, czy Ci raźniej, weselej na duszy? Jak dobrze, ze się z Wami zobaczę niedługo! Bywajcie mi zdrowi.

[na lewym i górnym marginesie drugiej strony:]
A prawda! Święta idą! Niechże Wam będą wesołe. Ja ich mieć nie będę- Więc tam, dzieląc się jajkiem, i o mnie wspomnijcie, drodzy moi.

[dopisek na górnym marginesie pierwszej strony:]
Od Janka dawno bardzo nie miałam listu. Lora tez rzadko się do pisania bierze.

[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
Raz jeszcze całuję Cię najserdeczniej.