Droga Zosieńko!
Kiedyście już jako tako zdrowi, to przynajmniej jedno dobrze. Bolek istotnie, jak się zacietrzewi w pracy, tak już na siebie nic nie uważa. Wylatuje rozgrzany, nie dość uważa na przeciągi, na wilgoć i oczywiście płacić to musi zdrowiem. Oczywiście, że byłoby bardzo dobrze na przyszłe lato podreperować mu się trochę, a i Tobie, biedoto, przy nim, bo i Ty się za słonia nie przedstawiaj! Może też lżej będzie i pracować po takim odpoczynku.
Sprawa tego biednego Wallnera spać mi nie daje. Pomyśleć tylko, że zaraz śledztwo skręcone zostało bezprzykładnie! Po co by oszczędzali nazwisk jakichś zabójców, gdyby je wiedzieli naprawdę. Nie wiedzą nic. A raczej to tylko wiedzą, że zeznanie woźnicy powinno być skręcone, a za winowajców musi się podać takich dwóch hultajów, co nic do stracenia nie mają. To można zrobić za pieniądze i to za pieniądze zrobiono. Samo to mianowanie szwagra Wallnera na jego miejsce to tylko mydło na oczy. Uważaliście tę wzmiankę o plotkach w „Kurierze”? Otóż widać, że mnóstwo ludzi ma toż samo przekonanie i że głos powszechny wskazywał udział winnych. Ogromnie smutno, że tak ten biedak zostanie niepomszczony przez ludzką przynajmniej sprawiedliwość.
Emilka pisała świeżo do mnie, opisuje Zoppot, i ja myślę, że tam odpoczynek dla Was na przyszłe lato byłby najlepszy i najtańszy.
Tu straszne były gorąca. Człowiek wprost topniał. Pojechałam o godzinę drogi w góry na tydzień, bo nic pracować nie było można. Śliczne miejsce, jar w górach, granica czeska, nazywa się Herrnskretschen. Ludzie tam jeżdżą na wycieczki z Drezna, więc są i hotele; ale ja mieszkałam w domku chłopskim dla taniości, a raczej w takim zajeździe chłopskim, na górce, tak niskiej, że ręką sufitu jak nic dostać można.
Było mi tam b[ardzo] dobrze. Ale trzeba było wracać, bo i tak zbyt - na moje siły - było to kosztownym. Za mieszkanie płaciłam 1 markę i 23 fenigów dziennie. Był tu Sienkiewicz właśnie w owym czasie w Dreźnie i u mnie; bardzo żałuję, żem go nie widziała. Pisał potem do mnie, że jedzie na jesień do Zakopanego.
Co Stasiek porabia? Czy zdrów chłopaczysko? Czy do pracy swojej nawykł? Od Lory miałam też list niedawno. Ten pobyt w Otwocku nie zrobił jej tyle dobrego, co dawne: ale też przy jej zdrowiu brać jakieś obce obiady - Bóg wie jak robione - to nie może być inaczej. Mniejszy kłopot, to prawda, ale i pożytek mniejszy.
Całuję Was wszystkich serdecznie, dla ojca kartkę dołączam.
MK
[dopisek na górnym i lewym marginesie pierwszej strony:]
Poprzyj, kochana Zośko, u ojca moje żądanie i napisz, co i jak. Proszę Cię, Bolku, wydaj tam tego rubla ojcu na blankiet, to Ci zwrócę.