Listy z roku 1894

Do Zofii Królikowskiej
Gorycja, 16.02.1894
Rps BUW nr 1425

Ja też wcale nie chcę, żebyś mi pisała, co się tam gdzie stało nowego, tylko o sobie. Jak tam Ci się w gospodarstwie powodzi, jak tam u Was w domku, ciepło czy zimno, jakie tam macie zamiary, myśli o przyszłości Waszej, jak Bolek jest ze swymi biurowymi stosunkami, no, zresztą trudno szczegółowo wymieniać, ale wszystko, co się Was samych dotyczy, starczy mi za najlepsze nowiny.
Bieda ot, że się nie dało zrobić nic z listem do p[ani] Podhorskiej o Staśka. Okropnie się tym chłopcem trapię. Człowiek nie wieczny, a ciężko byłoby mi odchodzić z tą myślą, że ten Stasiek taki nieustalony. Niewiele i teraz pomóc mu mogę, ale byłoby mu jeszcze gorzej i to mnie udręcza bardzo.
Z gardłem moim niby trochę lepiej. Opinię mego d[okto]ra Fratnicha widział pierwszorzędny specjalista w Wiedniu, d[okto]r Schrotter, i powiedział, ze z opisu choroby widzi, ze d[okto]r się poznał na niej dokładnie, a z opisu kuracji, ze chora jest w dobrych rękach. Co prawda, co mógł innego powiedzieć o swoim dawnym asystencie. Całą tez tę posyłkę zrobiłam raczej dla spokojności Dulębianki i p[ani] Wyczółkowskiej, które same zresztą nagabywały mego doktora o poradzenie się, choć listowne, ze Schrotterem. Przyznał mi się do tego d[okto]r Fratnich, ze odbierał od nich listy naglące z Wiednia. Więc w dalszym ciągu: pędzlowanie (gdzieś aż do serca...) co parę dni, a co dzień inhalacje żywiczne, płukania z taniny, na noc kompres zimny aż do rana, na wiatr: usta zasłonięte i nos, żeby nie oddychać bezpośrednio, tylko przez tkaninę, po zachodzie słońca nie wychodzić, równie jak na mgłę i słotę. Szczęściem, ze mam takie mieszkanie w ogrodzie, z dobrym powietrzem wprost z gór bliskich.
Mało teraz pracować mogę, bo ciągłe to pilnowanie się z kuracją okropnie dużo czasu zabiera. Ale! Napisałam nowelkę o Niemczakach. Ma ją „Codzienny” drukować i „Gazeta Lwowska”, ale aż w końcu marca. Bardzo się Adamowi Krechowieckiemu, red[aktorowi] „Gaz[ety] Lw[owskiej]”, podobały te Niemczaki. Wolff tez za nie srodze dziękuje. No, połowę tych pochwał należy się Zośce, a chyba i połowa honorarium. Ale w „Codz[iennym]” idzie to za dawne długi, a „Lwowska” wściekle tanio płaci, po 4 centy za wiersz, to znaczy po 6 gr[oszy], kiedy gdzie indziej po 15 za wiersz płacą. Ale kończą się Niemczaki tak, jak Ty, Zośka, mi opowiadałaś: Ty, ojciec, do mnie po polsku mów, bo ja ciebie nie rozumiem! Naturalnie musiałam tylko figurę dziadka z gruntu inaczej postawić, boć ten Henryk Fal[ęcki] 4 to manekin. Więc wzięłam tak trochę kroju bronowskiego dziadka, to przynajmniej figura charakterystyczna. A nie miałaś listu od Stacha Lory? Właśnie z tych wierszy z „Kur[iera]” miał tam rozdzielić honorarium Staśkowi, Jankowi za Staśka i Wam dla ojca na ubranie.
Bądźcie zdrowi.

[dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:]
Całuję Cię, Zośko, najserdeczniej i Bolka. Ojca pozdrawiam.

[dopisek na górnym i dolnym marginesie pierwszej strony:]
Znalazłam tu ciekawy egzemplarz, szewczynę mizernego, Polaka, który wszakże dużą rolę odegrał w procesie o spadek milionowy po talmiście Ciązyńskim. Ten szewczyna nazywa się Howański, powiada, ze tu jest kilka galicyjskich rodzin, pensjonowanych wojskowych, ale zniemczałych.

[dopisek na lewym i górnym marginesie drugiej strony:]
Ale Lora! Żeby tez na tym pustkowiu siedząc, nie pisać choć co tydzień do wszystkich swoich. No, ona i tak już zrobiła, co do niej należało, kiedy zdrowa! Ach, to pociecha przynajmniej jedyna.

[dopisek na dolnym marginesie trzeciej i drugiej strony:]
Już tu niedługo pękać zaczną kasztany. Różne drzewa zaczynają już mieć zielone pączki. Onegdaj była krótka, ale silna burza: grzmoty, błyskawice, wicher, jak wśród lata.

[dopisek na górnym marginesie trzeciej strony:]
Mieszkam tu wpośród czterech czy pięciu kościołów - ciągle dzwonią, bo tu w pogrzebach wielki ruch. Więc okropnie smutno.

[dopisek na lewym marginesie czwartej strony:]
Biorę teraz obiady w domu u gospodarzy: złe i drogie. Ale mi nie wolno nic robić na spirytusie, żeby tym nie oddychać. Przepadły moje befsztyki.

[dopisek na lewym marginesie trzeciej strony:]
Do mnie też b[ardzo] dawno Janek nie pisał.