Droga Zosieńko!
Więc tak: kiedy Lora ma być tu, to tu, to jeszcze ówdzie, stanowczo radzę, niech jedzie do Zakopanego. Czy Dunin ma to zdanie, czy nie ma, to wszystko jedno. Zdanie jego nie może być inne i nie jest, tylko ze Zakopane dla Lory wyborne: góry i las, tego jej trzeba. Czyby więc nie dało się tak zrobić. Ponieważ już Lora jest u Was itd., rozumiesz przecież, więc myślę, ze mogłabyś ją odwieźć do Zakopanego sama. Koszt wszelki zwrócę wam w lipcu. Proponuję to dlatego, ze 1o teraz pierwszy sezon tańszy, 2o Lora znajdzie się prędzej w dobrych warunkach, 3o kiedy tak się urządziło, ze jesteście teraz i macie zamiar jeszcze być razem, więc nie mam skrupułu proponować Ci tego odwiezienia Lory, jako niby tego samego, 4o ja teraz w Żaden sposób jechać bym i tak nie mogła, dopiero około 20 lipca, dla odprowadzenia Lory kawałek drogi i zobaczenia się z nią w Krakowie. Zrobimy to tedy może przy powrotnej drodze Lory. W Zakopanem byłoby trudno samej Lorze szukać mieszkania. Twemu doświadczeniu tez więcej ufam, co do ułożenia się o obiady etc., bo dla Lory posilna żywność to pierwszorzędny warunek. Zgodziłabyś tedy dla niej pokój (dziesięć razy by trzeba się namyśleć, czy nie wilgotny i jakie sąsiedztwo, żeby kogoś chorego nie było obok) i zapłaciłabyś, co wszystko z wdzięcznością bym Wam w lipcu zwróciła.
Jeszcze jedno. Mam dwie sukienki, bez których, nigdzie nie bywając, obejść się mogę: jedna czarna, koronkowa, druga żółta, fularowa. Donieście mi, pod jakim adresem przesłać to nad samą granicę, a Wy sobie odbierzecie i będzie jedna dla Lory, a druga dla Ciebie. Może tam jeszcze włożę jaką starą dla Piotrowej, jakie niepotrzebne mi łaszki. Jakże? Chciałabym tą samą okazją przesłać nieco bielizny, którą tu znacznie taniej nabyć można dla Staśka. Adresu przeto czekam. Można by, jeśli wam trudno, przez Kłokoc[kiego] w Sosnowcu, ale wolałabym wprost. Koszyk jaki albo kufereczek kupię, zapakuję i prześlę. Co do ojca, w lipcu chcę posłać Ci na oporządzenie go trochę ze 25 rubli, pod warunkiem, że te pieniądze nie pójdą na żadną podróż do Kalisza i że za nie sama kupisz, co konieczne, dla ojca.
Chciałabym, pragnę tego ogromnie, żeby Wam wszystkim było dobrze, lepiej, spokojniej, weselej, zdrowiej niźli mnie. Całuję Was serdecznie bardzo! Nie tylko [na górnym marginesie pierwszej strony:] Wam te pieniądze zwrócę, ale bardzo Wam wdzięczna będę, skoro się zajmiecie wyprawieniem Lory albo zaraz do Zakopanego, albo jeśli ona sama jechać tam nie chce - ale nie przy [na lewym marginesie pierwszej strony:] puszczam - to żebyś się, Zośko, zupełnie w ten sam sposób sama też zajęła umieszczeniem Lory w Otwocku. O tym, żeby do Warszawy jeździła teraz - słuchać nawet nie chcę.
[dopisek na lewym marginesie trzeciej oraz górnym i lewym marginesie drugiej strony:]
Każdy grosz, który byś dla umieszczenia Lory wydała w jednej lub drugiej drodze, zapisuj i licz, droga Zośko, starsza tam jesteś, jak jest z Lorą - wiesz, zatem pewno na równi ze mną czujesz, że to marnowanie lata na przejazdy, zamiast na leczenie, do niczego niepodobne. Gdybym mogła, jechałabym natychmiast do Krakowa, telegrafowała po Lorę i odwiozła ją do Zakopanego - i to jest, co zrobić trzeba.
M.