Moje drogie Bolki!
Pisze Stach, że tyle formalności wymaga ściągnięcie jednej i udzielenie drugiej plenipotencji, że nie skończyłoby się to i za trzy tygodnie, i koszt byłby też znaczny. że przeto 1o rozważywszy całe to położenie, lepiej jest pożyczyć 200 rubli na k r ó t k i termin, a długi procent, niż uganiać się po rejentach, tłumaczach, sądach i konsulach że przeto postanowiliście tą sprawą trochę pokierować i dostać skąd owych pieniędzy. Naturalnie, że byłoby to najlepiej. Czy jednak da się zaciągnąć tę pożyczkę? Ja ani rusz tego stąd zrobić nie mogę. I tak: z wydawcami moje rachunki stoją w ten sposób, że żądać nowych zaliczek byłoby ryzyko opóźniające tylko sprawę. Rozumiecie zresztą, iż o wiele milej jest zapłacić choćby gruby procent, niż prosić tych panów o pieniądze. żyd najpewniejsza ucieczka w tym wypadku. Ufam tedy, iż mi się postaracie o jakiego porządnego lichwiarza, bo inaczej przyjazd mój do Warszawy znów by się opóźnić musiał. Wszystko mi w ogóle jedno, czy wydać trochę więcej grosza na procent, czy mniej toć to nie mogą być takie znów bajońskie sumy byle bym się z Wami razem wszystkimi zobaczyć mogła. Tedy Bolku licz tak, że mi trzeba co najmniej 6 lub 7 dni czasu na podróż, bo nocami jechać nie mam zgoła sił, a muszę choć jeden dzień gdzie się zatrzymać, żeby wytchnąć z tego kolejowego łomotu.
Nic nie piszecie, co się z licytacją młyna stało i z Waszymi projektami w tym względzie? Jakieś mam przeczucie, że dotąd nic się nie rozstrzygnęło jeszcze. Bardzo, bardzom tego ciekawa, jak Wy się urządzicie z tym Waszym projektem. Dobry on jest, dla chleba ano, może i dla zdrowia, jeśli tylko Bolek nie będzie się zbyt szarpał pracą, a o to, zdaje się, że u niego nietrudno. Strach, co się z tego chłopaka zrobiło od czasu, kiedy o nim rozmawialiśmy nieraz z p[anem] Stanisławem [Królikowskim]. A cóż! Energia, młodość i kochanie to cuda robi zawsze.
Ogromniem się już stęskniła do Was; a ta wiosna, która tu jest najgłupszą porą roku, bo wszystko niemal tak zostaje, jak było całą zimę jeszcze powiększa tęsknotę ową do naszej, do polskiej, do prawdziwej wiosny. Bolek, nauczże się grać na fujarce i funduj dla mnie pierwszą, jaką zobaczysz w mieście. Albo Ty Zocha! No, dość marzeń a róbcie, co można, żeby się to w rzeczywistość odmienić mogło.
Bądźcie mi zdrowe, drogie dzieciaki. Całuję Was serdecznie.
M.K.